Od kilku lat jesienią przechodzę okres wzmożonego
wypadania włosów. I bez tego, odkąd zaczęły się moje problemy z tarczycą, mam
strasznie przerzedzone włosy, dlatego robię wszystko co w mojej mocy aby
utrzymać skórę głowy w dobrej kondycji i przeciwdziałać wypadaniu włosów. Przetestowałam
sporo rozwiązań i dzisiaj chciałabym przedstawić mój plan na powstrzymanie tego
jesiennego kryzysu.
Zadbana skóra głowy – peeling i nawilżająca maska
Przy przetłuszczającej się skórze głowy zaleca się nakładać maseczki tylko na końce włosów, ale skora głowy też potrzebuje nawilżenia i odżywienia, szczególnie po zastosowaniu szamponu z silnym detergentem. Dlatego po każdym myciu spryskuję skalp tonikiem (tym samym, którego używam do twarzy), a raz na jakiś czas wykonuję dodatkowy zabieg pielęgnacyjny. 
Co dwa-trzy tygodnie wykonuję peeling skóry głowy – mieszam szampon z cukrem i odrobiną zielonej glinki. Przy nakładaniu wykonuję delikatny masaż, po czym całość spłukuję. Zazwyczaj następnym krokiem jest ponowne umycie głowy szamponem, ale nie zawsze jest to konieczne. 
Kręcone końce moich włosów mają tendencje do przesuszania się, dlatego często nakładam na nie natłuszczające odżywki. Natomiast na przetłuszczającą się skórę głowy jednak wybieram lekkie, silnie nawilżające i łagodzące maski z dodatkiem aloesa. Teraz używam maski Pilomax Aloes Wax – porcję wielości orzecha włoskiego nakładam na włosy i skórę głowy i pozostawiam na pół godziny pod turbanem z ręcznika. Początkowo obawiałam się, że po takim zabiegu włosy będą nadmiernie obciążone i przyklapnięte u nasady, ale w sumie wyglądały dobrze. Ważne, żeby użyć małej porcji kosmetyku i potem dokładnie wypłukać włosy. Skóra głowy jest teraz bardzo dobrze nawilżona i w świetnej kondycji. 
 
Łagodny szampon do
skóry głowy przeciw wypadaniu
Przez ostatnie kilka miesięcy używałam szamponu Pilomax.
Pani przedstawicielka tej firmy powiedziała, że nie mam się przejmować
zaleceniami „40+” na opakowaniu i śmiało wypróbować kosmetyki z tej linii.
Szampon jest doskonały, działa bardzo łagodnie (nie ma w składzie silnych
detergentów SLS), jednocześnie pozostawiając skórę dokładnie oczyszczoną. Co
jakieś dwa tygodnie sięgam po inny szampon Pilomax o mocniejszym działaniu,
szczególnie przed nałożeniem maski na skórę głowy, ale na co dzień ten łagodny
jest idealny. Włosy po nim są dłużej „świeże”, mniej się przetłuszczają, są
uniesione u nasady i ładnie się układają. Szampon jest niesamowicie wydajny,
zużyłam go dopiero teraz, po kilku miesiącach regularnego stosowania.
Zauważyłam nieznaczną poprawę w kwestii wypadania i
wzrostu włosów. Dużych zmian nie ma, ale pozostałe skutki używania tego szamponu,
jak mniejsze przetłuszczanie się włosów, to dla mnie wystarczająca zachęta, aby
kupić ten kosmetyk ponownie.
Otwórz zdjęcie na nowej karcie, żeby powiększyć i przeczytać opis oraz skład INCI. 

 

Serum do skóry
głowy
W zestawie z szamponem Pilomax dostałam serum do skóry
głowy. Jest świetne! Wygodne opakowanie z atomizerem, precyzyjnie określone
dawkowanie (10 psiknięć;)), rewelacyjnie odświeża włosy i przyspiesza ich
wzrost. Efekt odświeżenia jest na tyle silny, że po paru godzinach od aplikacji
serum zdarzało mi się uznać, że jednak włosy jeszcze nie potrzebują mycia i
mogę poczekać z tym jeden dzień 😉 Może nie stymuluje wzrostu nowych włosów
jakoś szczególnie mocno, ale przyspiesza wzrost tych, które już są i łagodzi
wypadanie.
 
Wcierka
Co jesień używam popularnej wcierki „Jantar”. Mam jeszcze
stare opakowanie, ale to nie ma znaczenia, ponieważ i tak przelewam ja do
buteleczki z atomizerem. Staram się nakładać ją codziennie przez jakiś czas,
wykonując przy tym delikatny masaż.
Bardzo kusi mnie też popularna wcierka „Andrea” i mam
straszna ochotę ją wypróbować, ale mimo wszystko obawiam się kosmetyków z
Aliexpress, nigdy nie wiadomo, co mają w składzie 🙁 Jak myślicie, warto spróbować?
  

Zdrowa dieta i
leki oraz suplementy
Zdrowa dieta, bogata w warzywa przede wszystkim! Choćbym
nie wiem jak się starała, czasem nie da się uniknąć braków i warto wspomóc się suplementami.
Najlepiej jednak ustalać rodzaj i dawkę suplementów w porozumieniu z lekarzem i
na podstawie badań krwi. Ja badam poziom ferrytyny i w zależności od wyniku
biorę dodatkowe żelazo, to ma duży wpływ na moje włosy. Dodatkowo co jakiś czas
lekarz zaleca mi Bioselen.
Na początku listopada zaczęłam stosować też plastry przeciwko
wypadaniu włosów Dermastic. Przyklejam jeden plasterek wieczorem na skórę
blisko linii włosów i rano go ściągam. Jeszcze za wcześnie na ocenę
skuteczności, ale jak na razie włosy mniej wypadają, więc jest obiecująco.
A plastry są bardzo dyskretne – jeden listek z plasterkami położyłam na opakowaniu, na zdjęciu praktycznie go nie widać. 
To co jednak w największym stopniu pomogło mi przestać
płakać nad moimi lichymi kłakami to i tak była wizyta u fryzjera. Odświeżyłam
ombre na końcówkach i skróciłam włosy do ramion. Rany, ale jestem zadowolona 😀
Tylko odpowiedniego zdjęcia, żeby się pochwalić jeszcze nie mam, muszę się
ładnie umalować i uczesać, to może sobie jakąś foteczkę na Instagrama zrobię.
Na razie na nowy blogowy fanpage wrzuciłam zdjecie z pracy, zrobione tego samego dnia, kiedy byłam u fryzjera, ale jestem tam już mega rozczochrana (jak zwykle;)) i bez makijażu (też jak zwykle w dni robocze;)) i wyglądam jakbym miała 15 lat, więc trochę głupio mi tutaj to publikować. Ale nowe włosy super i wizyta u fryzjera super, nawet jak dużo włosów wypadło i czupryna przerzedzona. 
Jakie są Wasze sposoby na powstrzymanie jesiennego
wypadania włosów?
PS. Jest nowy szablon na blogu, jak Wam się podoba? Ten
poprzedni był tylko tymczasowy, bo długo szukałam tego odpowiedniego i w końcu
wybrałam. Kupiłam szablon „Glow” z Karografia.pl i jestem bardzo zadowolona!
Mojego instagrama @paulinaweiher już pewnie znacie, ale
od wczoraj jest też blogowy fanpage(klik), kto polubi? 🙂